Tak właśnie sobie myślałam, że czemuś na pewno służą moje złe emocje dzisiaj rano. Chciałam, żeby Bóg coś z tym zrobił, prosiłam go i byłam nawet ciekawa, co zrobi, bo jakoś nie było tym razem tak, jak zwykle.
I było bardzo ciekawie, bo zobaczyłam, jak inaczej może mnie ukoić i błogosławić. Łagodnością i dobrocią. Przyjaznym gestem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz